W czasie wakacji nasi uczniowie wolny czas spędzali na spacerach nad brzegiem morza, na wędrówkach szlakami leśnymi, na wycieczkami po znanych i nieznanych ulicach Sopotu. Z myślą o różnorodnych zainteresowaniach naszych podopiecznych odwiedzaliśmy Grodzisko, Muzeum Miasta Sopotu, Gdyńskie Muzeum Motoryzacji, Miejski Ogród Zoologiczny, Katedrę i Ogród Botaniczny w Oliwie. Organizowaliśmy zajęcia plastyczne, literackie, sportowe i wokalne. Turnus rehabilitacyjny trwa w naszej szkole trzy lub cztery tygodnie. Dzieci zmieniają się co tydzień. Dlatego w każdą środę stałym punktem były zajęcia integracyjne, które pozwalały nowo przybyłym uczniom na "bezbolesną" adaptację w nowym dla nich środowisku. Korzystaliśmy również z oferty Multikina w Sopocie i koncertów organowych w Katedrze Oliwskiej.
A oto krótka relacja zdjęciowa z tego czasu:
- Grodzisko
W taki sposób możemy zawsze poznawać życie codzienne średniowiecznych Pomorzan.
- Gdyńskie Muzeum Motoryzacji
Co za wspaniałe zabytkowe samochody i motocykle…
O takich marzą nie tylko chłopcy.
- Siedzi sobie… bławatek na sopockim deptaku…
Poznajemy poezje Pani Anny Grabiec.
- Gdańska Plaża
Takie budowle z piasku tworzymy tylko my J
- Poznajmy kulturę Madagaskaru, czyli spotkanie z podróżnikiem Daniele Kasprowiczem.
Pan Daniel, cztery dni po naszym spotkaniu, znów wyruszył na Madagaskar, dlatego z wdzięczności za możliwość posłuchania niesamowitych opowieści - przygotowaliśmy pocztówki dla tamtejszych dzieci.
- Wyjście do kręgielni
U nas jest tylko zdrowa rywaliazacja.
- Wycieczka do zoo
- Co tydzień kogoś żegnaliśmy i witaliśmy, a tak wyglądała nasza integracja
- W wolnych chwilach nie zabrakło rozgrywek sportowych
- Nawet w czasie wakacji wena twórcza nie opuszczała naszych wychowanków.
"Zły sen"
Raz potworek taki tyci, tyci…
A gruby jak worek.
Raz mi do łóżka wlazł…
I bałam się go cały czas.
Raz karaluchy, nie jak muchy…
Weszły pod moje poduchy.
I bałam się ich całą noc…
Aż zrzuciłam z siebie koc.
Raz szczypawki wyszły z trawki…
I weszły do mojej ulubionej zabawki.
Ja szczypawki powyciągałam…
A zabawkę uratowałam.
Te potworki jak worki
Karaluchy nie muchy
A te szczypawki, co wyszły z trawki
Nie były takie straszne.
Więc, czemu ja się ich bałam?
Po prostu nie pomyślałam.
Patrycja
Jeszcze jedno muśnięcie pędzla i arcydzieło gotowe.
Kwiatów wokół nas nigdy nie za wiele.
"Wspomnienia z wakacji"
Cześć! Nazywam się Marta i jestem ze Słupska. Jestem tutaj drugi raz. Podobnie jak w zeszłym roku przyjechałam 20 sierpnia. Niestety spędziłam tu tylko ostanie 10 dni wakacji.
Codziennie po skończonych zajęciach z rehabilitacji wychodziliśmy i poznawaliśmy okolicę. Jedną z wycieczek podczas wakacji było wyjście do Grodziska, gdzie zwiedzaliśmy osadę średniowiecznych Pomorzan. Nauczyliśmy się strzelać z łuku oraz poznaliśmy podstawy lepienia garnków z gliny. Jako pamiątkę dostaliśmy wspaniały prezent - własnoręcznie ulepione naczynie. Na koniec było ognisko i kiełbaski.
Byliśmy również w Gdańsku Oliwie. Największe wrażenie wywarł na mnie koncert organowy, który miał miejsce w Katedrze Oliwskiej. Jest ona znana na całym świecie, dlatego cieszyłam się, że mogłam ją zobaczyć. Kolejnym punktem wycieczki był Ogród Botaniczny, w którym podziwaliśmy nieznane nam do tej pory gatunki roślin.
Z miłą chęcią wróciłabym tutaj w przyszłym roku, ponieważ czuje się tu jak na obozie i jednocześnie dbam o swój kręgosłup.
Marta
"Nasze przyjaźnie"
Hej, mam na imię Agata i mam 12 lat. Jestem obecnie w szpitalu na oddziale rehabilitacyjnym już 10 raz. Chciałabym Wam opowiedzieć o osobach, które tu poznałam.
Pierwsza z nich ma na imię Magda. Byłam z nią tu już 3 razy w czasie wakacji. Cały czas utrzymujemy ze sobą kontakt. Myślę, że mogę nazwać ją moją przyjaciółką, ponieważ mogę jej zaufać i wszytko powiedzieć. Często mnie wspiera jak jest mi źle. Bardzo lubię spędzać z nią czas i ona ze mną też. Fajnie jest nam razem.
Drugą dziewczyną, z którą łączy mnie przyjaźń jest Ola. Miałyśmy zawsze szalone pomysły i bardzo miło spędzałyśmy razem czas. Z nią również utrzymuję kontakt. Piszemy do siebie, rozmawiamy przez telefon.
Marcela i Nadia to też wspaniałe dziewczyny, o których nie zapomnę.
Chciałabym tym opowiadaniem zachęcić Was do przyjazdu tutaj. Opieka medyczna i wychowawców jest wspaniała.
Niestety mój pobyt kończy się, jutro wyjeżdżam i ktoś inny przyjedzie na moje miejsce. Jeszcze na pewno tu wrócę i mam nadzieję, że spotkam moje przyjaciółki oraz poznam nowe.
Agata
Nie żałuje żadnego dnia pobytu w tym szpitalu. Przeżycia, wspomnienia i ludzie z tamtego czasu zostaną w moim sercu na zawsze!
Justyna
"Szpital Super Sprawa"
Słysząc słowo szpital nie jeden z nas ma przed oczami białą salę, w której na wielkich łóżkach leżą ludzie podłączeni do kroplówek. Taka instytucja kojarzy się raczej z bólem, cierpieniem i innymi przykrymi sytuacjami. Czy tak jest we wszystkich szpitalach?
Otóż sama przekonałam się, że nie. Mój stan zdrowia wymaga wielu pobytów w szpitalach. Większości z nich jest tak jak napisałam we wstępie. Przysłowie mówi jednak że „wyjątek potwierdza regułę”. W pełni zgadzam się z tym stwierdzeniem. Teraz warto wyjaśnić dla czego.
Jest tak, ponieważ na oddziale rehabilitacji w Szpitalu Reumatologicznym dla dzieci w Sopocie ten już piąty raz. Po raz pierwszy trafiłam tu w wieku 11 lat. Na początku było ciężko. Wiadomo (pierwszy?) tak długi wyjazd. Cztery tygodnie bez rodziców i siostry. Nowi ludzie, nowe otoczenie i środowisko. Myślałam że, nie podołam. Początki były okropne. Co dziennie dzwoniłam do Taty z prośbą, żeby zabrał mnie do domu. On jednak nie przyjechał. Powtarzał tylko, że będzie dobrze, że w końcu się zaaklimatyzuję , poznam jakieś koleżanki. I wiecie co? Miał rację !
Kilka dni później miałam już koleżanki, na ćwiczeniach też szło mi coraz lepiej. Po południu były lekcje, które zajmowały mi czas do kolacji. Potem kąpiel i sen. Nie maiłam, więc czasu na to by myśleć o domu. W weekendy Panie wychowawczynie starały się zając nam czas jak najbardziej kreatywnie. Robiliśmy anioły z masy solnej, graliśmy w planszówki, chodziliśmy na molo, kręgle. Robiliśmy wiele innych ciekawych rzeczy. Tak spodobał mi się pobyt, że zostałam nie na cztery, ale na sześć tygodni. Następnie byłam to jeszcze cztery razy. Poznałam tu ludzi, z którymi łączy mnie przyjaźń i mam nadzieje, że będzie trwałą do końca życia.
Dziś mam 17 lat. Jestem teraz na swoim przed ostatnim pobycie. Już dziś zdaję sobie sprawę, że pewien etap w moim życiu powoli się kończy. Już nigdy nie będę mogła pójść na lekcje w tutejszej szkole ( Pomyśleć że ich nie lubiłam a teraz będzie mi ich brakować!)
Dziś mam 17 lat. Jestem teraz na swoim przed ostatnim pobycie. Już dziś zdaję sobie sprawę, że pewien etap w moim życiu powoli się kończy. Już nigdy nie będę mogła pójść na lekcje w tutejszej szkole ( Pomyśleć że ich nie lubiłam a teraz będzie mi ich brakować!)
Justyna